Naturalny, żywy ocet z niepryskanych antonówek z ogrodu babci, powstał w wyniku powolnej fermentacji z użyciem wody mineralnej i surowego miodu lipowego. Niepasteryzowany i niekonserwowany. Bardzo łagodny, ale czasem nabiera mocy (kwasowość waha się w granicach 2-4%).
Dobrze smakuje rozcieńczony z wodą, nadaje się świetnie do sałatki, ale też i na maseczkę, tonik do twarzy czy okład na skręconą kostkę, choć do tego akurat byłoby mi go szkoda 😉
Owoce i zioła, na bazie których powstają nasze octy są zawsze czyste i albo uprawiamy je sami albo pozyskujemy z zaufanych źródeł, np. niepryskane papierówki dostaliśmy od sąsiadki, czyste winogrona od dziadka, ekologiczne cytryny kupujemy z Sycylii od Incampagna.pl, a zioła pochodzą z naszego własnego trawnika, który nigdy, przenigdy nie widział żadnych -cydów.
Oferujemy bardzo dużo rodzajów octu, jednak powstają one w krótkich partiach, więc ilość butelek w ramach konkretnego rodzaju jest ograniczona.
Nie przyspieszamy procesu fermentacji, czasem wręcz – jak w przypadku octów fermentowanych wielokrotnie – znacząco go przedłużamy. Używamy miodu, wody mineralnej, dużej ilości wsadu oraz stosujemy wielokrotną fermentację, żeby dostarczyć produkt o maksymalnej możliwej zawartości minerałów, żywych bakterii i enzymów.
Wszystko to dla zdrowia.
Stajemy na głowie, żeby unikać plastiku! Octy fermentujemy, przechowujemy i sprzedajemy wyłącznie w pojemnikach szklanych.
Na co komu ocet przeczytać można tutaj: https://anna-bee.com/blog/ukryte-problemy-z-trawieniem-czyli-na-co-komu-ocet/
Ważne: ocet jest naturalnie mętny i niepasteryzowany, więc na jego powierzchni może utworzyć się film dobroczynnych bakterii zwany matką octową. Obecność matki to dowód na bioaktywność octu i jego wysoką jakość, ale z czasem będzie się ona powiększać i dosłownie wypijać nam ocet. I szkoda. Można ją zdjąć, zmielić i wykorzystać do sosu sałatkowego, nawieźć nią coś miłego sercu na ogródku albo nie mielić i nastawić na niej kombuchę lub spróbować stworzyć matrycę do spojenia domu na Marsie, jak pewna nasza znajoma studentka 🙂