Minęły dwa lata od pierwszych pogłoskach o nowym, tajemniczym, zabójczym wirusie i dziwnej koincydencji czasowej zabaw w planowanie globalnej epidemii Billa Gatesa, pt. Event 201.
Przez dwa lata obserwowaliśmy cały podręcznik marketingowej manipulacji, pochód rozwoju kłamstw i kroczącą tyranię synchronicznie obejmującą niemal cały glob.
Jeśli 'najsłynniejszy doktor świata’ mówi najpierw, że maseczki działają co najwyżej na poziomie psychologicznym, a miesiąc później nakazuje nosić trzy sztuki na raz, to nie da się zaprzeczyć, że coś tu się nie zgadza.
Jeśli chwilę później 'wycieka’ jego korespondencja, która sugeruje, że on sam jest zarówno autorem, jak i beneficjentem tych zabaw w pandemię, ale 'najsłynniejszy doktor świata’ nie trafia natychmiast do prokuratury, tylko u boku prezydenta świata planuje kolejne obostrzenia, jak gdyby nigdy nic, to w głowach wszystkich powinny wyć czerwone syreny.
Ale nie wyją.
Dlaczego?
DLACZEGO??
Jak to możliwe, że ludzie nie widzą kłamstw, manipulacji i totalnego braku konsekwencji rządzących, choćby pluła im w twarz?
Skąd to zaślepienie?
Skąd to wyparcie?
Czy ludzie nie mają krzty szacunku dla własnej inteligencji?
Krytycznie myślący ludzie zadają sobie tego typu pytania już drugi rok z rzędu i nie znajdują odpowiedzi.
Ja osobiście potraktowałam cały temat ostrożnie i sceptycznie już od samego początku nakręcania spirali strachu, ale zajmuję się podobnymi zagadnieniami od lat, więc instynktownie czuję, kiedy coś zajeżdża kutrem rybackim.
Rozumiem, że dla większości ludzi to wszystko była nowość i łatwo było dać się zastraszyć. Zwłaszcza na początku.
Ale po miesiącu? Dwóch? Dwunastu??
Wiemy, że maski nie działają, ale bez nich jesteś mordercą staruszek.
Wiemy, że produkty inżynierii genowej, zwane pieszczotliwie szczepionkami, nie działają zgodnie z szumnymi deklaracjami (nie powstrzymują rozprzestrzeniania wirusa, zachorowań ani zgonów), ale koniecznie zapiszmy się na drugą, trzecią i milionową dawkę 'dla dobra ludzkości’. Lub 'bo tak trzeba’.
Wiemy, że zbrodnicza i niezgodna z prawem izolacja ludzi zdrowych, pieszczotliwie zwana lokdałnem, nie działa, ale zaorajmy gospodarkę i wyślijmy setki tysięcy ludzi przedwcześnie do grobu. Bo tak kazali.
Wiemy, że dzieci właściwie nie chorują, nie umierają na tego konkretnego wirusa, nie stanowią zagrożenia dla siebie ani innych, ale zabrońmy im spotykać się z dziadkami, chodzić do szkoły i koniecznie, koniecznie zmuśmy je do szczepień. Bo… hmmm… szczepienia są dobre jak cukierki.
Wiemy, ze testy PCR nie służą do diagnostyki, że odpowiednia podkręcona liczba cykli wykryje pojedynczą molekułę u papai i w oleju silnikowym, ale traktujmy je wciąż jako prawdę objawioną i rysujmy słupki 'przypadków’.
Wiemy, że chorobę poznaje się po objawach, ale ta choroba może ich nie mieć i być zabójcza.
Wiemy…. ale….
Z każdej strony atak na logikę i podstawową inteligencję ludzką.
Ile drakońskich acz bezskutecznych działań można podejmować w imię zakończenia czegoś, czego zakończyć z definicji nie można?
I co ma zjadliwość niższą, niż sezonowa grypa, zaś w odpowiedzi na nasze działania będzie tę zjadliwość systematycznie zwiększać?
Ile można?
Jak się okazuje – tyle, ile trzeba.
Sama nie mogłam tego pojąć, cały czas zachodziłam w głowę, jak to możliwe, żeby być tak ślepym z wyboru, aż Miła Obserwatorka podesłała mi podcast, który wyjaśnił mi wszystko.
W podcaście #331 Aubrey Marcus rozmawia z belgijskim psychologiem klinicznym i statystykiem Mattiasem Desmetem o tym, dlaczego ludzie oddają swoją wolność.
Dzięki swojej wiedzy na temat statystyki, Mattias bardzo szybko zauważył, że wyprodukowane za pieniądze Gates’a w Imperial College modele prognozujące rozwój pandemii nie mają sensu. Analizując podane liczby zgonów i ciężkich przebiegów choroby uznał, że modele wyraźnie przerysowują obraz zjadliwości wirusa. Do maja 2020 były już na to niepodważalne dowody.
Te prognozy przewidywały, że w kraju takim, jak Szwecja, bez lockdownu, do końca maja umrze 80 000 ludzi.
Szwecja nie wprowadziła lockdownu, a do końca maja umarło 6000 osób, czyli model przeszarżował jedynie 13 razy, czyli o jakieś 93% 😉
Kiedy więc wykazano bez najmniejszych wątpliwości, że ten pierwotny model jest całkowicie błędny, obostrzenia powinny były zostać zdjęte.
Tymczasem były utrzymywane, z czasem nawet zacieśniane, jak gdyby błędne modele były stuprocentowo poprawne.
Dla Mattiasa to był jasny znak, że na poziomie psychologicznym odbywa się właśnie niezwykle poważna rozgrywka.
Kolejną sprawą, która zwróciła uwagę Mattiasa był fakt, że politycy postanowili kompletnie zignorować koszty gospodarcze i społeczne wprowadzonych obostrzeń. W podejściu racjonalnym, należałoby wziąć pod uwagę rachunek korzyści i ryzyka. Wypadałoby rozważyć, czy planowane obostrzenia nie spowodują większych strat w ludziach, niż sam wirus.
Nawet ONZ ostrzegało, że w wyniku zastosowania ograniczeń więcej ludzi umrze z głodu, niż gdyby mieli umrzeć w wyniku 'pandemii’.
A więc lekarstwo okazało się znacznie gorsze od choroby i było to wiadomo z góry.
Co gorsza, ani razu nie wzięto pod uwagę OBU stron medalu równocześnie, czyli zarówno progozowanych ofiar lockdownu jak i ofiar wirusa.
Pojawił się jeden model matematyczny, którego jednak nikt nie wziął pod uwagę.
Podejście rozważające za i przeciw to podstawa podejmowania globalnych decyzji, w tym wypadku jednak nigdy nie miało miejsca.
Uwaga całego świata zawęziła się do pojedynczego zagrożenia.
Mattias postanowił zrozumieć, co tu się wyprawia od strony psychologicznej, bo sytuacja na świecie w żaden sposób nie uzasadniała modeli statystycznych.
Zrozumiał, że mamy do czynienia z inżynierią społeczną na globalną skalę, która przebiega poza świadomością nawet ludzi takich, jak on – od lat wykładających meandry psychologii tłumu. Skoro jemu otrząśnięcie się z uroku masowego przekazu zajęło kilka miesięcy, to musi oznaczać, że zastosowano urok o niezwykłej sile.
Mattias uważa, że jest to niezwykle silny proces psychologiczny, który przebiega poza świadomością 95% mas oraz 95% przywódców tych mas równocześnie.
Na czym więc opiera się ta specyficzna taktyka tworzenia społeczeństwa masowego?
Aby rozpoczął się proces transformacji w psychologii tłumu, niezbędne są bardzo konkretne warunki:
1. przede wszystkim, potrzebna jest rzesza ludzi, którzy doświadczają braku więzi społecznych; są wyizolowani, czują się samotni, nie mają oparcia w najbliższych (25% ludzi zwłaszcza młodych deklaruje, że nie posiada ani jednego prawdziwego przyjaciela),
a co za tym idzie
2. ogromne rzesze ludzi postrzegają swoje życie, jako nie mające znaczenia, sensu i celu (np. 50% ludzi deklaruje, że nie czuje by ich praca miała jakiekolwiek znaczenie dla kogokolwiek),
a co za tym idzie
3. nad społeczeństwem unosi się chmura nieokreślonego lęku i niezadowolenia (w bogatych krajach 1 na 5 osób przyjmuje leki przeciwlękowe),
a co za tym idzie
4. w społeczeństwie odczuwa się wręcz namacalne drżenie niezdefiniowanej frustracji i agresji.
Jeśli w takich warunkach, media masowego przekazu rozpropagują narrację wskazującą wyraźny obiekt tego wcześniej nieokreślonego lęku, a równocześnie podadzą strategię poradzenia sobie ze źródłem tego lęku, wtedy dzieją się następujące rzeczy:
Cały ten niemal namacalny lęk, który w swej naturze jest niezwykle bolesny, gdyż zawsze grozi przerodzeniem się w stan paniki, podczepia się pod konkretną przyczynę lęku zdefiniowaną przez oficjalną narrację i rodzi intensywną chęć włączenia się w strategię mającą na celu zwalczenie przyczyny tego lęku.
Dzięki tej kierunkowości, ludzie zyskują przekonanie, że w ten sposób mogą zyskać kontrolę nad swoim lękiem i obniżyć poziom ogólnego, niezdefiniowanego wcześniej niezadowolenia, czy braku życiowej satysfakcji.
Wówczas, jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki, sytuacja nagle się odwraca – ludzie znów czują się ze sobą powiązani, czują się częścią grupy i szerszej społeczności. Łączy ich heroiczna walka z konkretnym źródłem lęku (wskazanym palcem przez mass media).
Cieszy solidarność w walce.
Życie znów nabiera sensu.
Dlatego właśnie ludzie kupują propagandę, dają się nabrać i z wielką chęcią włączają się w strategie 'naprawcze’, nawet te totalnie absurdalne w swej naturze.
Nie są w najmniejszym stopniu powodowani logiką ani słusznością stawianych tez. Powodowani są chęcią wstąpienia w szeregi nowej grupy społecznej, stania się jej częścią.
Człowiek jest stworzeniem społecznym.
Izolacja jest bolesna.
Psychologia tłumu pozwala im zamienić bolesny stan izolacji społecznej w stan ścisłego połączenia, wtopienia się w masę innych ludzi, którzy są 'tacy sami’.
Ten proces sam w sobie prowadzi do pewnego staniu mentalnego odurzenia, który jest prawdziwą przyczyną tego, że ludzie trzymają się obowiązującej narracji, są gotowi za nią podążać bez względu na koszty i konsekwencje. Nawet gdyby mieli stracić wszystko to, co dla nich ważne.
To rodzaj grupowej hipnozy.
W klasycznej hipnozie uwaga skupiona jest na niezwykle wąskiej szczelinie rzeczywistości, przy równoczesnym ignorowaniu całego świata dookoła.
Są szpitale w których stosuje się hipnozę zamiast znieczulenia, ponieważ gdy skupi się całkowicie uwagę pacjenta na jednym, pozytywnym aspekcie rzeczywistości, nie zauważa on nawet, że ktoś właśnie przecina mu ciało, czy składa kości. Skupia się na dobrym i nie czuje bólu.
Identyczny mechanizm ma miejsce w psychologii masy – ludzie skupiają się na zabójczym wirusie, równocześnie kompletnie nie zauważając, że tracą wolność, prawa, przywileje, pieniądze, zdrowie fizyczne i psychiczne, itd.
Takie zachowanie tłumu ma pozytywne zastosowanie np. w czasie wojny, gdy zagrożenie jest realne, namacalne i codzienne. Żołnierze opowiadają o towarzyszach broni, jakby byli ich najbliższą rodziną. Moja koleżanka ze studiów tęskniła za Agfanistanem, planowała powrócić na kolejną turę, bo tylko tam czuła prawdziwe braterstwo, a po powrocie do bogatego, bezpiecznego kraju wszystko było miałkie i szare.
Opowieści z czasów nalotów są bardzo podobne – puste szpitale psychiatryczne, niemal całkowity brak samobójstw, ludzie chowający się w bunkrach i podziemiach z gorącym poczuciem wspólnego celu z tymi wokół nich. Głęboki sens i chęć życia, jasno nakreślony cel – pozwoliło im to nie tylko przetrwać na granicy życia i śmierci, ale przejść przez ciemną dolinę z naprawdę dobrym samopoczuciem.
To zdrowa reakcja, instynkt samozachowawczy w najlepszej odsłonie.
W przypadkach negatywnych, mamy takie historie jak polowanie na czarownice, czyli jakiś rodzaj grupowej gorączki, który doprowadza do sytuacji, w której w niektórych wioskach Szwajcarskich nie ostała się żadna kobieta. Ochłonęli dopiero, gdy spalili ostatnią.
U schyłku Rosji carskiej masy znienawidziły elity, w III Rzeszy – Żydów. Narastała społeczna niechęć mas, w którą wpisał się ten czy inny system totalitarny i pociągnął sprawy dalej, do największego barbarzyństwa w historii najnowszej.
Dyktatura kontra totalitaryzm
Istnieje fundamentalna różnica między klasyczną dyktaturą a totalitaryzmem.
Dyktatura w ogóle nie opiera się na masach ludzi, jedynie na fundamentalnym strachu przed kimś, kto jest silniejszy, kto jest u władzy (kacykowie, faraonowie, królowie) – mam więcej broni, ludzi, jestem silniejszy i jak się nie dostosujesz, to cię zabiję. Połowa filmów o kosmicznych złoczyńcach pokazuje właśnie ten układ.
Totalitaryzm wzrasta w wyniku zupełnie innego procesu.
W klasycznej dyktaturze, gdy opozycja milknie, dyktator łagodnieje. Staje się mniej agresywny, bo zdaje sobie sprawę, że musi odzyskać sympatię społeczeństwa i wiarę w to, że jest dobrym władcą. Ponieważ posiada realną władzę, nie musi okazywać agresji.
W totalitaryzmie jest dokładnie na odwrót – dokładnie w momencie uciszenia opozycji (cenzura, zsyłki, egzekucje) następują najokrutniejsze zbrodnie (1930 ZSRR Stalin rozpoczyna proces oczyszczania ludu i w ciągu 10 lat ginie 80 000 000 ludzi; Niemcy uciszają opozycję w 1935 i od tego momentu przez kolejną dekadę tyrania już tylko narasta).
Psychologia tłumu jest niezwykle istotna w procesie nakręcania totalitaryzmu. Niezbędne są do tego media masowego przekazu oraz masowy odbiorca. Niezbędne są wciąż nowe ofiary, nowe obiekty agresji, które muszą koniecznie zostać wyeliminowane, dlatego taki proces może mieć miejsce jedynie w ogromnych populacjach. W małych społecznościach polowania na czarownice nie trwają długo, bo obiekty lęku wymagające zniszczenia szybko się kończą.
Stalin zaczął od wybijania elit (warto zwrócić uwagę, że podsycana politycznie nienawiść do bogatych właśnie ma miejsce i w naszym świecie), gdy zabrakło bogatych, przerzucił się na wybijanie kułaków, czyli najbardziej produktywnej grupy społecznej, bez której nastał głód, który zabił miliony. Nie miało to jednak znaczenia, bo społeczeństwo łaknęło krwi i pałało żądzą odwetu. Potem zwrócił się przeciwko złotnikom, Żydom, wszelkiej maści rzemieślnikom, a na końcu członkom własnej partii, z której wymordował połowę. Co najdziwniejsze, ci komuniści, którzy nie zrobili nic złego, nie wykazali się nielojalnością, ani niczym szczególnie zdradliwym w stosunku do linii partii, idąc na śmierć twierdzili, że na nią zasłużyli, bo w taki czy inny sposób nie byli wystarczająco lojalni w stosunku do wodza.
Ktoś kto zanurzy się całkowicie w danej narracji, zaakceptuje nawet najbardziej absurdalne konsekwencje z tego wynikające, nawet śmierć.
Na pewnym etapie, proces totalitaryzmu morduje umysł, odbiera umiejętność logicznego myślenia, wyciągania wniosków aż do dosłownej śmierci umysłu, gdy człowiek stanowiący część jednorodnej grupy staje się całkowicie nieodporny na sugestie.
W taki sam sposób, podczas agresywnego przesłuchania, wielu przyznaje się do zbrodni, których nie popełniło.
Potem nie potrafi wyjaśnić, dlaczego.
Jednostka znika, jej miejsce zajmuje kolektyw, który wymazuje wszelkie cechy indywidualne. Nie ma już więc znaczenia czy ta osoba była wysoce inteligentna, czy przeciętna – cała masa staje się na równi ogłupiała, jednorodna, ginie umiejętność krytycznego myślenia.
Ale co najważniejsze (bo wciąż jesteśmy na tym etapie!!!):
W procesie wykluwania się totalitaryzmu, społeczeństwo dzieli się na trzy grupy:
1. jedynie około 30% ludzi jest prawdziwie zahipnotyzowanych, choć wydaje się, że jest ich znacznie więcej,
2. około 40% podąża za pierwszą grupą, bo nie lubi się wyróżniać, nie chce płynąć pod prąd, chce uniknąć tego, co w ich oczach trudne i niebezpieczne.
3. i jest jeszcze resztka 20-30% ludzi, którzy nie ulegli hipnozie, którzy o tym mówią i chcą coś zrobić.
Zaskakujące jest, że nawet w krajach totalitarnych jak Rosja czy Rzesza, nie więcej niż 20% ludzi była prawdziwie totalitarna.
Ta konformistyczna grupa pośrodku albo przekonuje samą siebie, że to co widzi jest prawdą, albo jest zbyt nieśmiała lub przerażona wizją wypadnięcia poza nawias, żeby wyrazić swoje zdanie. I idzie za tłumem. Wiedzą, że kroczą w złym kierunku, ale i tak to robią.
Jeśli grupa niezahipnotyzowanych w taki czy inny sposób zorganizuje się w grupę oporu, istnieje prawdopodobieństwo, że ta środkowa grupa konformistów do nich dołączy, a wtedy przemiana społeczeństwa w totalitaryzm jest zakończona.
Bo jeśli większość nie współpracuje, dom z kart się wali.
Oczywiście, system będzie próbował zrobić kozła ofiarnego z niepokornych.
W obecnej sytuacji, kozłem ofiarnym są przeciwnicy szczepień i to oni mogą stać się wrogiem publicznym nr 1 i obiektem wolnych rodników frustracji i agresji. To klasyczny proces projekcji niezadowolenia na grupy, które opierają się dominującej narracji. I jest to ryzyko, którego musimy być obecnie świadomi.
Jednak kolejnym zagrożeniem jest to, że jeśli masom uda się zdusić głosy sprzeciwu, to dopiero wtedy masy zaczynają popełniać okrutne zbrodnie, również na członkach własnej grupy.
To zawsze jest proces który pożera własne dzieci.
Jest to bardzo dziwne, ale zawsze się tak kończy.
Z zasady również najpierw dehumanizuje się grupy, na których potem popełnia się zbrodnie. W tej chwili kozłem ofiarnym mają szansę stać się przeciwnicy masek, szczepień, izolacji. Nazywa się ich mordercami, egoistami, terrorystami. Jeśli dojdzie do pogromów, agresja przejdzie na kolejne grupy.
Receptą na niedopuszczenie, aby do tego doszło, jest nieprzerwane mówienie.
Transformacja w masę to pewien rodzaj hipnozy, a w hipnozę wprowadza się głosem.
Przywódcy totalitarni wiedzą o tym doskonale, dlatego z każdej strony, ciągle i w kółko nadają swoją hipnotyzującą propagandę po to, żeby utrzymywać ludzi w pożądanej narracji i żeby utrzymywać ich pod wpływem jej zaklęć.
Dzięki Bogu, skuteczne jest również działanie odwrotne!
Jeśli głosy opozycji nie cichną, osłabiają poziom hipnozy zahipnotyzowanych.
Głosy sprzeciwu zazwyczaj nie mają siły przebudzenia mas, jednak stale podważają siłę narracji i mogą zapobiec eskalacji frustracji mas, które nieuchronnie prowadzą do zbrodni.
Musimy więc mieć świadomość, że ta odpowiedzialność spoczywa na naszych barkach.
Nie wolno nam siedzieć cicho, gdy powtarzane są kłamstwa.
Musimy mówić prawdę.
To najważniejsze, co możemy zrobić.
Krytycznie istotne jest kto kontroluje narrację.
Dzięki mass mediom narracja jest scentralizowana.
Obecnie obserwujemy również intensywną cenzurę głosów sprzeciwu, przy równoczesnej współpracy wszystkich kanałów komunikacji nad ujednoliceniem świętego i niepodważalnego przekazu.
W tej chwili krytyka jest zakazana.
Nie powinniśmy być naiwni – zawsze istaniały megalomańskie grupy wpływu i instytucje o makiawelicznych zamiarach, jednak zdecydowana większość procesów mających miejsce w psychologii tłumu zachodzi podświadomie, a liderzy wierzą, że siłą wprowadzają raj na ziemi, okraszony niezbędnymi ofiarami.
W świecie kontroli, rozwiązaniem każdego problemu jest więcej kontroli. Nie ma miejsca na analizę i przewartościowanie procesów myślowych, gdy ktoś utożsamia się ze z góry założonym rozwiązaniem. Każde działanie ma na celu udowodnienie postawionej tezy. Czyli jest to działanie z gruntu antynaukowe.
Warto też wiedzieć, że również i opozycją rządzą zasady psychologii tłumu – często wierzy, że jeśli zniszczy swojego kozła ofiarnego, czyli np. elity, świat się automatycznie naprawi. nastąpi niebo na ziemi, co jest oczywiście utopią.
Rozwiązaniem, według Mattiasa, jest jedność na poziomie wzajemnego przyzwolenia dla różnych opinii i wyborów.
Totalitaryzmy wprowadzane są na zasadzie wbijania gwoździa – uderzenie, przerwa, uderzenie, przerwa. Każdy kolejny atak i ucisk jest pozornie niezwiązany z poprzednim.
Właśnie w ten sposób kolejne 'nowe fale’, 'nowe warianty’ i 'powroty obostrzeń’ mają nas znieczulić na poprzednie i zmęczyć na tyle, żebyśmy się poddali despotom, którzy obiecują nas zbawić.
Coś w psychologii tłumu działa tak, że masy tęsknią na ostrym i bezwzględnym przywódcą.
Nasza obecna kultura jest indywidualistyczna, nastawiona na wartość jednostki i dążenie do osobistego szczęścia, tymczasem w procesie transformacji w totalitaryzm dzieje się coś przedziwnie odwrotnego – ludzie chcą zagubić się w tłumie i wręcz domagają się przywódcy, który będzie im mówił, co mają robić.
Liderzy świadomi tego procesu wiedzą doskonale, że mogą robić dosłownie co chcą i nikt tego im nie wytknie.
Mogą wydawać absurdalne dekrety, notorycznie zaprzeczać samym sobie, nakładać najgłupsze ograniczenia na życie czy wolność jednostki, a to jedynie umocni tożsamość społeczeństwa masowego i uczyni rządzących jeszcze popularniejszymi.
I tu Mattias i Aubrey dochodzą do sedna sprawy – to jest rytuał, a rytuał wymaga ofiary.
Mechanizm działa, jak w każdej inicjacji: było trudno, ciężko, ledwo przeżyliśmy, musieliśmy się zjednoczyć, żeby przez to przejść, musieliśmy odwołać Święta, ani razu nie wyszliśmy z domu, zakładaliśmy maski na nasze noworodki…. Poświęcenie za poświęceniem.
Rytualność tych zabiegów wzmaga poczucie więzi społecznej.
Koronarestryckje, lockdowny, dystans społeczny (oksymoron), noszenie masek, itd. na poziomie podświadomości pełnią funkcję rytuału, czyli takiego zachowania, którego jedyną funkcją jest stworzenie więzi między ludźmi.
Im mniej praktycznego wymiaru ma dane zachowanie, tym skuteczniej spełnia funkcję rytuału.
Im bardziej niepraktyczny zabieg rytuału, tym bardziej skuteczny.
Im większej ofiary wymaga, tym lepiej działa.
Bo gdy ktoś coś poświęca, wtedy udowadnia, że grupa jest ważniejsza niż jednostka (i jej wartości i interesy).
Koronarestrykcje działają na dokładnie takiej zasadzie – są absurdalne, wyraźnie nieskuteczne i wymagają wielkich wyrzeczeń od jednostki, a czasem tragicznych strat.
Dzięki temu są genialne użyteczne dla tworzenia nowego kolektywu, nowej solidarności, nowego społeczeństwa totalitarnego.
Z perspektywy holistycznej, prawdziwi specjaliści powinni wciąż debatować nad rachunkiem korzyści i ryzyka kolejnych zabiegów: taką szkodę czynimy dzieciom każąc im siedzieć w maskach cały dzień. a takie jest dla nich ryzyko wynikającego z zagrożenia przed którym chcemy je chronić.
Tymczasem wolimy robić rzeczy jeszcze do niedawna uważane za niedopuszczalne, czyli np. poświęcać dzieci dla dorosłych czy eksperymentować na ciężarnych.
Stygmatyzujemy jednostkę, która nie chce się bezmyślnie poświęcać dla nieokreślonej korzyści niezdefiniowanego ogółu.
Co gorsza, ponieważ ludzie tkwią w stanie hipnozy, nie możemy oczekiwać, że zwiększanie absurdalności restrykcji spowoduje, że przestaną ich przestrzegać.
Wręcz przeciwnie – te 30% ludzi uwięzionych w stanie hipnozy zrobi wszystko, żeby je zastosować.
Jakie są więc wnioski dla niezahipnotyzowanych i przebudzonych?
- pod żadnym pozorem nie odpuszczać osłabiania hipnotycznej narracji siłą prawdy – to jedyna szansa na zapobieżenie zbrodniom,
- tworzyć enklawy alternatywnej myśli, wolności słowa, akceptacji dla odmiennych poglądów i wyborów życiowych – wyspy normalności, które pozwolą przetrwać do czasu upadku reżimu,
- trzymać się obranej ścieżki i nie porównywać do kogoś innego 'odważnego’ dzisiaj, ale do siebie samego sprzed tygodnia, miesiąca i roku,
- nie umniejszać wagi własnych słów, ponieważ każdy z nas ma swoją grupę wpływu. Nie musisz mieć milionowych zasięgów na YT, żeby coś zmienić. Czasem wystarczy rozmowa przy obiedzie albo z panią z warzywniaka. Nie masz pojęcia, jakie kręgi dobra, przebudzenia, oswobodzenia mogą się rozejść w wyniku którejś z twoich rozmów.
Nie umniejszaj siebie i swojego wpływu na świat.
I nie przestawaj – w wysoce skomplikowanych układach (jakim jest społeczeństwo) modyfikacja nawet najdrobniejszego elementu może doprowadzić do zmiany całego systemu. Miej taką perspektywę wciąż przed oczami.
Więc na pytanie 'ileż można w kółko powtarzać to samo’ należy odpowiedzieć – tyle, ile trzeba.
Dopóki hipnotyzer hipnotyzuje, dopóty potrzebna jest nieugięta próba budzenia z drugiej strony.
Czy przypadkiem, czy z premedytacją, izolowanie ludzi od ludzi i zakrywanie im twarzy, pogłębia izolację społeczną. Gdy jeszcze doda się do niej codzienną hipnozę z telewizora w zaciszu osamotnionego domu, mamy perfekcyjną receptę na przyspieszenie transformacji w kierunku totalitaryzmu.
Spirala transformacji w masę powoduje, że samotni ludzie stają się jeszcze bardziej samotni, po jakimś czasie ludzie już sami siebie izolują i cenzurują (żeby nikogo nie narażać, żeby siebie nie narażać, żeby nie dostać kary), spirala ciągnie w dół coraz szybciej i szybciej, i prowadzi nieuchronnie do samozniszczenia.
Należy wiedzieć, że choć klasyczne dyktatury mogą funkcjonować tysiące lat (faraonowie, dynastie), systemy totalitarne pożerają same siebie i dzieje się to relatywnie szybko. Oznacza to, że w taki czy inny sposób należy zrobić wszystko, żeby przetrwać zacieśnianie pętli poza systemem, w niezależnej, równoległej strukturze i przeczekać aż ten system dokona ostatecznej autodestrukcji.
Ciekawa konkluzja Mattiasa
Wszyscy jesteśmy istotami podatnymi na zabiegi psychologiczne. Mózg nie jest odporny na iluzje i sugestie, jednak nawet w stanie prawdziwej hipnozy ludzie trzymają się tych samych zasad moralnych, jakich trzymają się w świadomym życiu. Oznacza to, że mogą z siebie zrobić pośmiewisko, ściągając spodnie na scenie i gdacząc jak kura, ale gdy hipnotyzer każe im kogoś zamordować, nie zrobią tego.
Stan hipnozy nie usprawiedliwia więc gwałcenia własnych granic etycznych.
W psychologii tłumu jednak hipnotyzer hipnotyzuje samego siebie i jest wtedy w stanie popełniać najobrzydliwsze zbrodnie.
W procesie zwykłej hipnozy, hipnotyzer pozostaje świadomy i ma szeroki ogląd świata, podczas gdy hipnotyzowany skupia się na wąskim wycinku rzeczywistości i nie widzi całości.
W psychologii tłumu, hipnotyzer ma często jeszcze węższy ogląd rzeczywistości, niż ci, których próbuje zahipnotyzować.
Popełnia błędy, na które trzeźwo myślący człowiek nigdy by sobie nie pozwolił.
Właśnie dlatego 'eksperci’ do dziś nie zauważyli błędów modeli statystycznych i brną w farsę tak, jak gdyby wszystko było w porządku.
Liderzy są równocześnie w stanie hipnozy i równocześnie kłamią masom, manipulują i oszukują je.
Są w stanie hipnozy, bo w megalomański sposób wierzą, że swoją ideologią zbawią świat.
Zazwyczaj jednak nie wierzą w narrację, którą prezentują ludziom, bo uważają, że cel uświęca środki.
Uzasadnione jest okłamywanie ludzi i manipulowanie nimi.
To by wiele tłumaczyło.
https://aubreymarcus.podbean.com/e/331-why-people-give-up-freedom-w-prof-mattias-desmet/
Ja może nie w temacie ale czy będzie w sklepie dostępna witamina C bez cukru?
Szukam witaminy C dla diabetyka
Nie w najbliższym czasie, niestety.
I zrobiłem screeny strony i kom. żeby sprawdzić czy w ogóle go pani udostępni.
Obiecuje opublikować tekst zdjęcia i sprostowanie wszystkich kłamstw i manipulacji z tego tekstu. I chociaż wiem że pani od lat interesuje się nakręcanie strachu (pani słowa) i że pani coś śmierdziało to zainteresowanie ni jak ma się do pani faktycznej wiedzy tak wynika z tekstu.
Czyta się naprawdę nieźle przyznaje jak kryminał sensacyjny ma pani wyobraźnie przyznaje. 👍🏻 Ale wiedzy o tym co pani mówi ,żadnej.
Mam nadzieje ,że witaminki chociaż dobrze się sprzedają.
„Więcej ludzi umrze z głodu przez zamykanie ludzi w domach niż przez wirusa” to zdanie rozbawiło mnie niemiłosiernie 😅
Jeśli mieszkałaby pani na sawannie to tak.
Pozdrawiam.
Jureczku, kochanie, polecam czytanie ze zrozumieniem. To nie jest mój tekst.
Większego bełkotu dawno nie czytałem 😅 znajomy polecił.
Więcej witaminy C koniecznie lewo-skrętnej.
Drogi Williamie, my akurat mamy prawo-.
Kochana Pani.
Proszę zaznajomić się z temat masonskich elit finansowych i planu depopulacji światowej. You Tube Stanisław Krajski . Bez
tego całe to Pani pisanie nie ma celu. Szczepionki są wprowadzone nie by leczyć wirusa, ale wirus został wyprodukowany by wprowadzić szczepionki.
W końcu przeczytałam całość. Dziękuję, Aniu. Będę udostępniać, gdzie się da
Niech służy!
Kolejne manipulacje dla podkręcania strachu i poczucia niepewności bytu oraz nienawiści społecznej. SMIEJ SIE PAN Z TEGO! ŻYJEMY DO ŚMIERCI😉