sposób na kolki u niemowląt

Oj, ale mi się dzisiaj dostało na grupie fejsbukowej za odpowiedź na problem z kolkami u maluszka!
Dzielna Mama, odmawia sobie pewnie wszystkiego prócz wody, Dzidziuś ma 6 tygodni, a kolki nie dają żyć.

O co może chodzić?

Też bym na to nie wpadła, gdyby nie nasz, wielokrotnie już wspomniany, Najmądrzejszy z Pediatrów.
Wieki temu popatrzył mi w oczy i powiedział tak – zasada trawienia jest następująca:
1. do super kwaśnego środowiska żołądka wlewamy silnie zasadowe mleko,
2. mleko na chwilę nieco neutralizuje pH żołądka, ale z czasem jest trawione i wędruje dalej,
(3. w żołądku trawione są głównie białka,)
4. jeśli dorzuca się wciąż i wciąż kolejnej porcji zasady do kwasu i tym samym go neutralizuje, żołądek nie ma możliwości należycie rozbić białek i zbyt duże ich cząsteczki lądują w jelicie, gdzie wylądować nie powinny,
5. białko w jelicie powoduje odpowiedź zapalną (gazy, śluz, kolki, ból, niepokój),
6. cząsteczki białek dostają się też do krwiobiegu, gdzie znaleźć się nie powinny i uruchamiają z kolei odpowiedź alergiczną całego układu odpornościowego,
7. w efekcie mamy i kolki i alergie (i ulewanie i chlustanie),
8. jasne, Mamo?

Tak totalnie zmiażdżył mnie tym wywodem, że do dziś zapamiętałam go w całości. Przekonał mnie natychmiast, równocześnie na poziomie głowy i intuicji.
Założyłam kajecik, w którym pisałam, o której dziecko jadło (a dokładnie, o której zaczynało jeść) i kiedy spało, i gdy zaczynała się pustka w brzuszku, a poziom nieszczęśliwości wzrastał, rozpoczynaliśmy wydeptywanie ścieżek po salonie, z maluchem przewieszonym przez ramię, żeby wymasować nieco brzuszek i dotrwać chociaż do 2,5h, na początku 🙂
Oczywiście, nie przeskoczyliśmy od razu z poziomu 'co pół godziny’ do poziomu 'co trzy godziny’, ale każdą kolejną przerwę próbowaliśmy leciutko wydłużyć.
W efekcie dziecko najadało się bardziej, niż gdy przysysało się co chwilę na chwilę, przerwy z czasem samoistnie się wydłużały, a różnica w ilości kolek była kolosalna!

Warto, warto, warto zaufać medycznej logice i dać szansę biologii. Jeśli eksperyment się nie sprawdzi, zawsze przecież można kajecik spalić i wrócić do dawnego postępowania z uzasadnionym poczuciem własnej wyższości 🙂

Uwaga: winienie wszystkiego, co biedna mama włoży do ust, za niedolę jej malutkiego dziecka jest w moim odczuciu klasycznym prześladowaniem człowieka na słabszej pozycji. Restrykcyjna dieta matki karmiącej to szkodliwy mit! Kobiety w igloo jedzą tylko mięso i tłuszcz, bo to wszystko, co mają, kobiety w Indiach zachęcane są do dodatkowych porcji czosnku i curry, bo przecież zdrowe, a u nas każda krostka na ciele dziecka to wina nabiału (a fe, samolubna mamo!), a każdy ból brzuszka to wina cebuli, czosnku, czereśni, truskawek, śliwek, ogórka, pomidora, sałaty, przyprawy i tego TIRa z Biedronki, który właśnie przejeżdżał za oknem. Oczywiście dziecko nie spało, bo wypiłaś wczoraj herbatę, nie będzie też spać i dzisiaj, bo przechodziłaś obok kawiarni (ty potworze!). A tak w ogóle to pijesz za mało, więc na pewno pokarmu ci zabraknie i dziecko ci schudnie i zdechnie pies sąsiada….
Nienawidzę tego zaszczuwania. Szczerze nienawidzę.
Tak jakby zamartwianie się było dowodem 1. na słuszność zamartwiającego się, 2. na jego dobrotliwość.
No więc, uwaga, uwaga – nie jest! To wszystko tylko dokłada zmartwień na głowę niepewnej siebie matki. Młoda matka potrzebuje ich mniej, nie więcej.

I jeszcze jedna uwaga: dopóki rodzice nie poznają swojego malucha, często mylą odruch ssania z głodem i karmią, karmią, karmią bez opamiętania, z obawy przed zagłodzeniem go na śmierć 🙂
Może i noworodka należy karmić częściej, niż co 3h, nie wykluczam tego. Ja z pewnością tak robiłam. Pierwszy miesiąc to intensywny czas poznawania się i dopasowywania do siebie nawzajem. Ale potem? Potem już tylko znacie się coraz lepiej i możecie bezpiecznie założyć, że 2,5-3h przerwy między posiłkami to nie wyrok śmierci, a objaw zdrowego rozsądku, w tym organizacyjnego. Bo popatrzmy na te udręczone mamy, które karmią po 40 minut co 1,5 godziny – czy ich dzieci naprawdę się najadają? Najprawdopodobniej nie. Gdy się natomiast pozwoli żołądkowi opróżnić, wtedy i więcej się zmieści i starczy na dłużej, prawda? Wiem, że logika ma niewielką siłę przebicia, gdy położna, koleżanka, lekarka, mama, teściowa i sąsiadka krzywo patrzą, a monoblok ideologiczny gniecie, że chcesz skrzywdzić swoje dziecko (no i zdechnąć psa sąsiadom). Ale po 6-8 tygodniach Ty znasz swoje dziecko na tyle, żeby rozumieć już jego reakcje.
Więc zachęcam Cię, droga Mamo, do rozpoczęcia notatek – wkrótce będziesz mądrzejsza od każdego, kto Cię krytykuje.
A gdy będziesz mądrzejsza, to będziesz spokojniejsza, czego z całego serca Ci życzę!

Przy okazji rzuć okiem na post o wadze witaminy C w ciąży, porodzie, żółtaczce noworodkowej i połogu.
Bądź mądra i przejmuj się tylko tyle, ile absolutnie musisz.

A najlepszą witaminę C dla mam karmiących kupisz tutaj

6 thoughts on “Karmienie na życzenie

  1. Bio_Arka says:

    Ciekawie. Moje doświadczenie „ciotek dobrych rad” nakazuje karmienie co 3h. Sama swoją trzódkę karmiłam bardzo różnie, na dziecięcy nakaz zazwyczaj. Obecny ssak to woda na młyn tych najlepiej wiedzących i radzących. Wcina prawie non-stop, także hasła o przekarmieniu itp. przerobiłam 😉
    Dobrze, żeby młode mamusie słyszały, to co piszesz o diecie, może więcej z nich karmiłoby w ogóle i dłużej. Ja tam się nie ograniczam! 😀

    • annabee says:

      Ja też żałuję, że im dalej w przeszłość, tym karmiłam krócej. Live and learn – robimy tak, jak uważamy za najlepsze, a z czasem wyciągamy wnioski i coś modyfikujemy. Oby na lepsze 🙂

  2. ewa says:

    U mnie jednak u drugiego synka odstawienie przeze mnie nabiału przy kp było zbawienne i nie poznawałam własnego dziecka tak spokojnie spało i uśmiechnięte non stop… tu nie chodziło o krostki tylko o straszny wielogodzinny płacz, wręcz krzyk (poprawa zaczęła się od tygodnia po odstawieniu mleka krowiego i jego przetworów i po dwóch już było widać kolosalną różnicę). Co ciekawe ja sama na tej diecie mam świetne wyniki badań i ładną cerę (zero ropnych krost jak kiedyś) Choć uwielbiałam nabiał to już do niego nie wrócę 😉 pozdrawiam

  3. Kasia says:

    Jestem ciekawa jak to jest z karmieniem w nocy (KP) – czasem dzieci do nawet 2-3 lat budzą się w nocy na karmienie i realnie jedzą (nie, że tylko trzymają pierś, słychać przełykanie). Jak się z tym uporać, bo w świetle powyższego artykułu wydaje się, że brzuch powinien trochę odpocząć od ciągłego trawienia i przespanie całej nocy będzie zdrowe i dla dziecka, i dla mamy. Tylko jak to zrobić i czy to jest możliwe dla np. rocznego malucha?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Dołącz do listy Poinformujemy Cię kiedy produkt będzie znów dostępny.Proszę wpisać swój adres email poniżej.